Pomnik pamięci Węgierskich Honwedów, którzy wsparli Powstańców Warszawskich
Pomnik pamięci Węgierskich Honwedów, którzy wsparli powstańców warszawskich, ul. Matejki w Warszawie
Pomnik został odsłonięty 19 września 2017
Poniższe informacje stanowią połączenie fragmentów dwóch części opracowania
Polacy nasi przyjaciele Węgrzy i Powstanie Warszawskie 1944, wydanego z okazji odsłonięcia pomnika.
Przyjaźń polsko-węgierska liczy ponad tysiąc lat. Nasze rody panujące połączyły związki dynastyczne, wygnańcy zaś obydwu narodowości znajdowali schronienie u siebie nawzajem. Nasza historia, kultura, droga rozwoju pod wieloma względami są podobne, a wspólne losy przypieczętowane zostały krwią wylaną pod wspólnym sztandarem na polu walki.
W okresie węgierskich walk o wolność w latach 1848–1849 około 4,5 tys. Polaków walczyło na Węgrzech i w Siedmiogrodzie. Największą cudzoziemską formacją w szeregach wojska węgierskiego był dowodzony przez gen. Józefa Wysockiego Legion Polski. Węgrzy z sentymentem wspominają jednego z najskuteczniejszych generałów armii honwedów, Polaka – Józefa Bema, dowódcę armii węgierskiej w Siedmiogrodzie. Pamiętają również o gen. Henryku Dembińskim, który z własnej woli ofiarował swoje życie i krew w obronie węgierskiej wolności.
W okresie powstania styczniowego w latach 1863–1864 najliczniej z obcokrajowców w walce o niepodległość wspierali Polaków ochotnicy węgierscy, którzy stanowili grupę liczącą około 500 żołnierzy. Po klęsce powstania Węgry przyjęły co najmniej 4 tys. uchodźców z Polski.
Węgrzy i Polacy razem walczyli także podczas I wojny światowej. Dowodzone przez Józefa Piłsudskiego Legiony Polskie już w grudniu 1914 roku odegrały znaczącą rolę w bitwie pod Limanową, która na kartach historii zapisała się jako zwycięstwo sił węgierskich. Chorągiew Legionom Polskim ofiarowali budapeszteńscy studenci, a jej przekazanie dowódcy Legionów nastąpiło 7 grudnia 1914 roku w Worochcie.
Kiedy po zakończeniu I wojny światowej armia polska na śmierć i życie walczyła o niepodległość kraju przeciwko Armii Czerwonej, Węgry w ostatniej chwili, podczas toczonej od 14 do 22 sierpnia 1920 roku bitwy warszawskiej, dostarczyły pozostającym niemal bez amunicji siłom polskim 22 mln pocisków. Pomoc węgierska trwała do marca 1921 roku. Łącznie wojsko polskie otrzymało od węgierskiej fabryki amunicji 58 mln pocisków.
Powstanie Warszawskie, oprócz bohaterskiej, pełnej poświęcenia walki narodu polskiego, pokazuje również wyjątkową, mocną przyjaźń, która nie uległa osłabieniu nawet wówczas, gdy żołnierze polscy i węgierscy realnie znaleźli się po przeciwnych stronach jako członkowie dwóch wrogich sobie sojuszy.
Podczas Powstania Warszawskiego żołnierze węgierscy, unikając niemieckich nacisków w kwestii prowadzenia walki zbrojnej przeciwko Polakom – mimo że formalnie podlegali rozkazom armii niemieckiej – nie chcieli w żaden sposób walczyć przeciwko swym polskim bratankom. Przeciwnie: wiele razy udzielali im pomocy w walce na śmierć i życie, pamiętając słowa regenta Węgier: „Polacy to nasi przyjaciele, a Niemcy to jedynie nasi towarzysze broni”.
1 września 1939 roku siły niemieckie napadły na Polskę. Następnie bohatersko broniących ojczyzny Polaków od tyłu zaatakowało sowieckie imperium. Początkowo Hitler składał Węgrom obietnice terytorialne, aby w ten sposób zachęcić oddziały węgierskie do włączenia się w działania wojenne, później zaś zwrócił się również o zezwolenie na przemarsz wojsk niemieckich przez terytoria węgierskie w stronę Polski.
Rada ministrów w Budapeszcie zignorowała obietnice dotyczące terytoriów, a wniosek o zezwolenie na przemarsz wojsk niemieckich został przez nią jednogłośnie oddalony 10 września. Wraz z rozwojem działań wojennych coraz więcej polskich uchodźców przybywało na Węgry przez przywróconą pół roku wcześniej historyczną granicę polsko-węgierską w Karpatach. Dzięki temu tysiące żołnierzy polskich i uchodźców cywilnych w dniach klęski wrześniowej i nawet długo potem znajdowało schronienie na przyjaznej ziemi węgierskiej.
Mimo że polscy żołnierze podlegali na Węgrzech internowaniu, to dzięki życzliwości gospodarzy większość z nich niebawem znalazła się we Francji i w Wielkiej Brytanii, gdzie kontynuowali walkę.
Istnieją rozbieżności co do liczby uchodźców z Polski. Według obliczeń Józsefa Antalla (seniora), na Węgry do 17 września 1939 roku przybyło 15 tys., potem aż do 19 marca 1944 roku jeszcze 125 tys. polskich uchodźców cywilnych oraz internowanych żołnierzy. W jednym z wykazów prowadzonych do maja 1943 roku odnotowano przybycie do lata 1940 roku 45 225 żołnierzy polskich, co w owym czasie odpowiadało liczebności dwóch-trzech dywizji piechoty.
W latach 1943–1944 liczący ponad 100 tys. osób kontyngent węgierskich formacji wojskowych walczył w Związku Sowieckim. Lekkie dywizje wojsk węgierskich stopniowo spychane były na zachodnią część ziem ukraińskich i białoruskich. Większość została wycofana na kontrolowany przez partyzantów obszar rozlewiska Prypeci, w okolice Kowla i Brześcia.
Po pewnym czasie węgierskie siły okupacyjne zostały podzielone. VII Korpus wycofał się w Galicji w stronę północno-wschodnich Karpat, natomiast VIII Korpus został przegrupowany do okręgu Pińsk–Brześć, by następnie wycofać się w stronę środkowej części Generalnego Gubernatorstwa. W tym czasie obydwa węgierskie związki operacyjne wielokrotnie stawały naprzeciw regularnych oddziałów sowieckich.
VIII Korpus (od 1 maja 1944 roku pod nazwą węgierskiego II Korpusu Rezerwowego) został podporządkowany niemieckiej 2. Armii wchodzącej w skład Grupy Armii „Środek”. Węgierska 1. Dywizja Kawalerii, która w starciu z nacierającymi siłami sowieckimi straciła blisko 2,5 tys. ludzi, 15 lipca została włączona do II Korpusu Rezerwowego.
Wkrótce potem 23. Dywizję Rezerwową II Korpusu skierowano zza Bugu w stronę Warszawy, a następnie w okolice Radomia i Tomaszowa, gdzie miała zabezpieczać linie kolejowe i zwalczać partyzantów.
Dowódca II Korpusu Rezerwowego, gen. brygady (od 1 września 1944 roku gen. dywizji) Béla Lengyel, jeszcze przed wyjazdem do Warszawy został przyjęty przez regenta Miklósa Horthyego, który poinformował go, że zależy mu na jak najszybszym wycofaniu korpusu rezerwowego i postrzeganej wówczas jako jednostka elitarna dywizji kawalerii z powrotem na Węgry. „Nasze oddziały nie mają czego szukać pod Warszawą, Polacy to nasi przyjaciele, a Niemcy to jedynie nasi towarzysze broni, nie dajmy się wmanewrować w konflikt niemiecko-polski”.
Gen. Nikolaus von Vormann, dowódca niemieckiej 9. Armii, któremu powierzono otoczenie kordonem stolicy Polski, chciał wykorzystać do stłumienia powstania liczące łącznie 30 tys. żołnierzy trzy węgierskie dywizje rezerwowe oraz stacjonującą w okolicach Płońska węgierską 1. Dywizję Kawalerii, uważaną również przez wielkie mocarstwa za jednostkę elitarną (blisko 12 tys. żołnierzy).
Polacy, wiedząc o obecności wojska węgierskiego pod Warszawą, wydrukowali po polsku i węgiersku ulotki i broszury, które miały ułatwić nawiązywanie wzajemnych kontaktów. W ulotce po polsku objaśniano, jak rozpoznawać węgierskie mundury i przytaczano podstawowe zwroty grzecznościowe umożliwiające porozumiewanie się z honwedami. W ulotce po węgiersku odwoływano się do tradycji przyjaźni polsko-węgierskiej i wyjaśniano cele walki AK.
Węgierski II Korpus Rezerwowy otrzymał od Niemców rozkaz przeprowadzenia ostrzału artyleryjskiego polskich powstańców na Mokotowie. Gen. Lengyel osobiście zwrócił się do gen. von Vormanna o cofnięcie rozkazu, powołując się na fakt, że Węgry nie znajdują się w stanie wojny z Polską. Dowódca niemieckiej 9. Armii spełnił tę prośbę, potem chciał namówić węgierskiego generała, by przekonał polskich powstańców do kapitulacji.
Według innych źródeł z von Vormannem w podobnym celu spotkał się gen. Antal Vattay, poprzedni dowódca węgierskiego II Korpusu Rezerwowego. Niezależnie od tego, czy rozmowy prowadził gen. Lengyel, czy gen. Vattay, von Vormann wydał rozkaz odizolowania Warszawy. W ten sposób, zamiast w stłumieniu powstania, oddziały węgierskie musiały uczestniczyć w otaczaniu polskiej stolicy ciasnym kordonem.
Pierwsze sondażowe kontakty z przybyłymi do Polski Węgrami miały miejsce już w lipcu 1944 roku.
Po wybuchu Powstania Warszawskiego dowódca Armii Krajowej, gen. Tadeusz Bór-Komorowski, skontaktował się z dowódcą II Korpusu Rezerwowego gen. Bélą Lengyelem. Obydwaj oficerowie znali się osobiście z czasów, kiedy Béla Lengyel w latach 1934–1939 był węgierskim attaché wojskowym w Warszawie.
Tajne węgiersko-polskie rozmowy wojskowe z przedstawicielami Armii Krajowej prowadził osobiście gen. Béla Lengyel w towarzystwie kpt. Janosa Richtera. Polskim negocjatorem był ks. ppłk dr Jan Stępień ps. „Szymon”.
O przebiegu tych rozmów Béla Lengyel informował gen. Janosa Vörösa, szefa Sztabu Generalnego Honwedów, który przesłał gen. Lengyelowi telegram następującej treści:
a) nie przyłączać się do Polaków
b) doprowadzić dywizje do ojczyzny
c) przyjaźnie zakończyć stosunki z Polakami
d) udostępnić Polakom leki.
Rozmowy, mimo że nie doprowadziły do przejścia węgierskiego korpusu na stronę wrogów Niemiec, trwały aż do powrotu jednostek węgierskich nad Cisę i Dunaj.
Równocześnie nawiązywano kontakty na niższych szczeblach: sondowano nastroje panujące wśród honwedów i zawierano lokalne porozumienia o unikaniu starć. Nierzadko Węgrzy przekazywali albo sprzedawali bezcenną dla Polaków broń, amunicję oraz wyposażenie wojskowe. Kontakty nawiązywano poprzez łączników, którzy mieli docierać do oddziałów węgierskich z pojednawczą propozycją zawarcia porozumienia, a wobec pozytywnej odpowiedzi - umawiać formy łączności.
Kontakty mieszkańców Warszawy i okolic z Węgrami datują się z okresu jeszcze przed pojawieniem się węgierskiego korpusu nad Wisłą. W lutym 1944 roku Niemcy zajęli większość kompleksu szkolnego przy ul. Czerniakowskiej 137, należącego do sióstr nazaretanek. W internacie szkoły urządzono szpital dla honwedów. Węgrzy zezwolili wówczas siostrom nie tylko na kontynuowanie nauczania, ale nawet na przeprowadzenie egzaminu maturalnego, mimo że surowo zabraniały tego niemieckie zarządzenia okupacyjne. Opuszczając budynek, węgierscy żołnierze pozostawili zapasy żywności, broni i amunicji wykorzystane potem przez powstańców.
W sierpniu i wrześniu 1944 roku powstańcy polscy utrzymywali kontakty ze światem zewnętrznym na odcinku kontrolowanym przez węgierski II Korpus Rezerwowy; w szpitalach polowych honwedzi opatrywali rannych w walkach powstańców i cywilów; zdarzało się, że przekazywali im niezewidencjonowaną broń, amunicję oraz zapasy jedzenia i leków.
Stacjonujące w pobliżu Warszawy oddziały węgierskie również wielokrotnie otrzymywały mniejszą lub większą pomoc od polskich partyzantów i powstańców.
Żołnierze 5. Dywizji, którą dowodził gen. Laszló Szabó, opiekowali się także ocalałymi z barbarzyńskiej pacyfikacji mieszkańcami Woli i terroryzowanymi przez żołdaków RONA mieszkańcami Ochoty. Węgierscy muzycy wojskowi często wykonywali polskie pieśni narodowe, które wzruszeni Polacy mieli okazję słyszeć po raz pierwszy od września 1939 roku. Na Ursynowie, po wspólnej polowej mszy, węgierska orkiestra wojskowa odegrała Mazurek Dąbrowskiego. Podobna sytuacja miała miejsce na Młocinach, gdzie po mszy węgierski oficer zaintonował polski hymn. Równie wzruszające sceny rozgrywały się w czasie wspólnych mszy św. w Zielonce i Rawie Mazowieckiej. 20 sierpnia 1944 roku, w dniu węgierskiego święta narodowego (dzień św. Stefana), Polacy i Węgrzy wspólnie odśpiewali w kościele Bogurodzicę. Mieszkańcy Warszawy i okolic wyraźnie czuli, że w honwedach mają i wsparcie, i ochronę. Wielowiekowa przyjaźń pomiędzy naszymi narodami przełożyła się wówczas nie tylko na odważną postawę madziarskich dowódców, którzy odmówili walki z Armią Krajową, ale również zwykłych żołnierzy, którzy – w miarę możliwości – pomagali żołnierzom podziemia i cywilom, nie bacząc na konsekwencje. Polacy odwdzięczali się, jak mogli – np. jeden z honwedów za kilogram konserwy mięsnej otrzymał obrazek z Matką Boską Częstochowską.
Węgrzy chętnie wymieniali broń i sprzęt wojskowy na poszukiwane artykuły spożywcze. Funkcję „waluty” wymienialnej często pełnił alkohol. Istniał nawet specjalny taryfikator do przeliczania wartości oręża na litry wódki czy spirytusu. Jeszcze przed wybuchem powstania żołnierze jednej z drużyn batalionu „Golski” uzbroili się po zęby w zamian za dostarczenie honwedom opla, którym Węgrzy wyjechali z Warszawy. Wśród przekazanej Polakom broni były pistolety maszynowe MP 40, lugery, visy i amunicja. Z kolei żołnierz pułku „Baszta” wspomina, że pozyskali od Węgrów tyle broni, że nie mogli jej udźwignąć.
Na terenach polskich można spotkać wiele mogił węgierskich żołnierzy, 41 pochowano w Warszawie, 2 w Modlinie, 4 w Siedlcach i 4 w Słomczynie.
Część węgierskich żołnierzy wycieńczonych walką na froncie wschodnim, nie mogąc się doczekać powrotu do ojczyzny, odwlekanego przez Niemców, zdecydowała się na walkę po stronie powstańców. Na przykład do Grupy „Kampinos" dołączyło aż kilkudziesięciu węgierskich ochotników. Większości przydzielono zadania pomocnicze, takie jak pełnienie służby wartowniczej i zdobywanie zaopatrzenia. Dowódcy polscy i węgierscy ustalili, że honwedzi przekażą Polakom trochę broni, co niosło ze sobą wielkie ryzyko. Złapanych na tym procederze Węgrów Niemcy gotowi byli traktować jak zdrajców i rozstrzeliwać. Taki los niestety spotkał kilku honwedów, spoczywających dziś na cmentarzach w Konstancinie i Podkowie Leśnej. Wśród węgierskich ochotników w powstańczych szeregach byli również Żydzi uwolnieni przez powstańców z Gęsiówki. Kilku Węgrów walczyło też w szeregach 535. plutonu złożonego ze Słowaków.
Jeden z końcowych aktów węgierskiej pomocy miał miejsce 29 września pod Jaktorowem, podczas wielkiej obławy niemieckiej (operacja „Sternschnuppe") na żołnierzy Grupy „Kampinos", która to jednostka ostatecznie została rozbita. W pobliżu stacjonowała węgierska jednostka huzarów z 1. Dywizji Kawalerii pod dowództwem rtm. Miklósa Bodócsyego. Węgrzy najpierw wzięli akowców do niewoli, opatrzyli rannych, nakarmili, po czym zwolnili, obdarowując na odchodnym żywnością oraz bronią i amunicją, a także wskazali najdogodniejsze drogi wyrwania się z pierścienia obławy. Wówczas też honwedzi stanowczo sprzeciwili się wydaniu Niemcom około stu polskich partyzantów, ratując ich w ten sposób od pewnej śmierci.
Nie było przypadkiem, że ostatecznie niemieckie dowództwo wojskowe wycofało formacje węgierskie z warszawskiego kordonu. 28 sierpnia 1944 roku rozpoczęło się przerzucanie na Węgry 12. i 23. Dywizji Rezerwowej, 19 września natomiast wyruszył transport z 1. Dywizją Kawalerii. We wrześniu wycofano z otaczającego Warszawę kordonu również 5. Dywizję Rezerwową. W ten sposób położono kres bezpośrednim węgiersko-polskim kontaktom wojskowym.
Do ostatnich zadań Węgrów przed powrotem do ojczyzny należało konwojowanie ludności cywilnej wypędzanej ze stolicy Polski. Jednym z Węgrów, którzy w ten sposób uratowali co najmniej kilkuset warszawiaków, jest obchodzący właśnie setne urodziny István Elek, były żołnierz 4. Pułku Huzarów, który po wojnie zamieszkał w Polsce. Honwedzi nie tylko eskortowali cywilów, ale też dzielili się z nimi żywnością, lekami i środkami opatrunkowymi, chociaż sami nie mieli ich w nadmiarze. Po filtracji w obozie przejściowym w Pruszkowie wypędzeni mieszkańcy stolicy wywożeni byli m.in. na roboty przymusowe do Rzeszy, a także do obozów koncentracyjnych. Zdarzało się, że Węgrzy odczepiali wagony z wyruszających w nieznane transportów. W ten sposób wielu Polaków uniknęło strasznego losu więźniów obozów lub niewolniczej pracy w niemieckich fabrykach zbrojeniowych.
Podczas wycofywania się z Polski formacje węgierskie przewiozły na Węgry ukrywających się wśród nich powstańców, zarówno żołnierzy Armii Krajowej, jak i cywilów, przebranych w węgierskie mundury.
Obecność wojsk węgierskich w okolicach powstańczej Warszawy przyniosła wiele korzyści Polskiemu Państwu Podziemnemu i mieszkańcom okupowanej oraz walczącej stolicy. Jednym z nich był efekt psychologiczny: pobyt obcych żołnierzy przyjaźnie odnoszących się do autochtonów pozytywnie kontrastował z postępowaniem niemieckiego okupanta wobec Polaków.
Węgierska pomoc materialna i moralna dla walczących z Niemcami Polaków musiała osiągnąć istotny wymiar, skoro niemieckie dowództwo w pewnym momencie rozważało rozbrojenie i internowanie węgierskiego II Korpusu Rezerwowego. Niedoszła operacja antywęgierska otrzymała nawet kryptonim „Wirbel”. Jej elementem miało być aresztowanie dowództwa korpusu węgierskiego w razie próby przejścia na polską stronę, względnie puczu antyniemieckiego na Węgrzech. Niemcy nie ufali Węgrom do tego stopnia, że przestali się z nimi dzielić informacjami. Faktycznie honwedzi ostrzegali Polaków przed planowanymi niemieckimi akcjami pacyfikacyjnymi. Ostatecznie Niemcy postanowili o odesłaniu Madziarów do domu, lękając się wybuchu walk niemiecko-węgierskich na samym zapleczu frontu.
Dziś wielu Polaków kojarzy obecność Węgrów pod Warszawą podczas powstańczego zrywu stolicy wyłącznie z filmu Andrzeja Munka z 1957 roku pt. Mi>Eroica, z brawurową rolą Edwarda Dziewońskiego. Trzeba jednak wiedzieć, że honwedzi naprawdę stacjonowali pod „płonącą jak żagiew” Warszawą i tak jak to było przez stulecia wspólnej historii, także i wtedy nie zawiedli w godzinie próby swoich polskich bratanków, niosąc pomoc żołnierzom podziemia i cywilom, pojedynczym osobom i całym oddziałom. Nie wahali się, tak jak pod Jaktorowem, kierować broni przeciwko barbarzyńcom w mundurach, stając w obronie zagrożonych, mimo groźby najsurowszych konsekwencji ze strony wątpliwych sojuszników Węgier. Nie pozostawali nigdy obojętni na poniewierkę i cierpienia bezbronnych cywilów, zwłaszcza kobiet i dzieci. Nawet już opuszczając Polskę, Węgrzy ubolewali nad jej losem.
Wszystkim bohaterskim Węgrom, zwłaszcza honwedom gen. Beli Lengyela, za ich szacunek okazany Polsce i Polakom w obliczu rozgrywającej się na ich oczach tragedii Warszawy i jej mieszkańców, winni jesteśmy nieprzemijającą wdzięczność i pamięć.
Z lewej: Major Béla Lengyel, węgierski attaché wojskowy w Warszawie (rok 1936). Podczas Powstania Warszawskiego był dowódcą II Korpusu Rezerwowego wojsk węgierskich w stopniu generała dywizji
Gen. brygady Antal Vattay, do połowy sierpnia 1944 roku dowódca 1. Dywizji Kawalerii
Dyslokacja jednostek węgierskich stacjonujących na ziemiach polskich latem 1944 roku
Honwedzi przy pomniku króla Jana III Sobieskiego w Łazienkach Królewskich (lato 1944 roku)
Punkt obserwacyjny węgierskich artylerzystów, Zielonka (rok 1944)
Upoważnienie dowódcy pułku „Palmiry-Młociny" Adolfa Pilcha „Doliny" dla delegacji polskiej mającej prowadzić rozmowy z dowództwem wojsk węgierskich
Józef Grotte na węgierskim samochodzie w Milanówku
Ryszard Witkowski pozuje z bronią w węgierskiej furażerce w Milanówku
Polska ulotka z 1944 roku ukazująca umundurowanie i wygląd zewnętrzny wojska węgierskiego
Uczestnicy meczu pomiędzy zawodnikami KS „Milanówek" a węgierskimi żołnierzami (październik 1944 roku)
Honwedzi wyruszają z Grodziska Mazowieckiego na Węgry (koniec września 1944 roku)
Sándor Lázár, oficer huzarów węgierskich pochowany na cmentarzu w Ossowie
István Elek, huzar z 4. Pułku Huzarów, który przyłączył się do powstańców
Mogiła węgierska na poligonie w gminie Zielonka
Grób żołnierzy węgierskich poległych w Raszynie
Odsłonięcie pomnika pamięci Węgierskich Honwedów