Pomnik Żołnierzy Wyklętych, Warszawa - u zbiegu ulic Żołnierzy Wyklętych i Pirenejskiej
The “Cursed Soldiers”
The term “Cursed Soldiers” came from the title of an exhibition dedicated to post-war partisan groups, which was organized by the Republican League in 1993 at the University of Warsaw. The phrase became popular when Jerzy Ślaski published a book by the same title in 1996. This term refers to the anti-communist independence partisan movement, which not only opposed the Sovietization of Poland and Soviet hegemony, but also fought Soviet security forces and the Soviet-controlled Polish secret police.
The total number of members in all organizations and underground groups is estimated at 120-180,000 people. In the last days of the war, 80,000 anti-communist partisans were operating in Poland. However, most of the armed organizations disintegrated due to a lack of response from the western superpowers to the results of the Sejm parliamentary election--which were rigged by the Polish Workers’ Party (PPR) in January 1947—as well as the post-election amnesty. Some “Cursed Soldiers” were imprisoned by the NKVD and UB Polish secret police and later sentenced to death or long confinement in prisons or gulags. In 2011 the Polish Sejm established 1 March as the “Cursed Soldiers” Remembrance Day.
Żołnierze Wyklęci
Określenie „Żołnierze Wyklęci” pochodzi od nazwy wystawy poświęconej powojennym oddziałom partyzanckim, którą w roku 1993 na Uniwersytecie Warszawskim przygotowała Liga Republikańska, a spopularyzował je w roku 1996 Jerzy Ślaski w książce pod takim tytułem.
Nazwa ta obejmuje antykomunistyczny, niepodległościowy ruch partyzancki, stawiający opór sowietyzacji Polski i podporządkowaniu jej ZSRR, toczący walkę ze służbami bezpieczeństwa ZSRR i podporządkowanymi im służbami w Polsce. Inne nazwy to „Żołnierze niezłomni” i „Polskie powojenne podziemie niepodległościowe i antykomunistyczne”.
Liczbę członków wszystkich organizacji i grup konspiracyjnych szacuje się na 120–180 tysięcy osób. W ostatnich dniach wojny na terenie Polski działało 80 tysięcy partyzantów antykomunistycznych.
Ostatni członek ruchu oporu – Józef Franczak ps. „Lalek” z oddziału kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” – zginął w obławie w Majdanie Kozic Górnych pod Piaskami (woj. lubelskie) osiemnaście lat po wojnie – 21 października 1963 roku.
Większość organizacji zbrojnych upadła na skutek braku reakcji mocarstw zachodnich na sfałszowanie przez PPR wyborów do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1947 i powyborczej amnestii, po której podziemie liczyło nie więcej niż dwa tysiące osób.
W walkach podziemia z władzą komunistyczną zginęło około 15 tys. ludzi, w tym około 7 tys. członków podziemia. Część Żołnierzy Wyklętych została uwięziona przez NKWD i UB, a następnie skazana na śmierć lub wieloletni pobyt w więzieniach czy łagrach.
W 2011 r. Sejm ustanowił Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” w dniu 1 marca. Tego dnia w 1951 roku w
więzieniu mokotowskim wykonano wyrok śmierci na siedmiu członkach IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”:
Większość Żołnierzy Wyklętych była wcześniej żołnierzami Armii Krajowej i nie zaprzestała walki po jej rozwiązaniu 19 stycznia 1945 r. przez dowódcę Armii Krajowej generała Leopolda Okulickiego.
21 sierpnia 1944. Bitwa o Surkonty
Pierwsza regularna bitwa między niedawnymi sojusznikami razem zdobywającymi Wilno, czyli Armią Krajową i Armią Czerwoną. Podpułkownik Maciej Kalenkiewicz "Kotwicz" wraz z oddziałem został zaatakowany - najprawdopodobniej na skutek denuncjacji - w zaścianku Surkonty. Początkowo akowcom udało się skutecznie odeprzeć atak Sowietów. Enkawudziści dostali się pod skuteczny ogień polskich żołnierzy i dotkliwymi startami wycofali się. Na pomoc wezwali cały batalion oraz oddział milicji (przybyły na miejsce trzydziestoma ciężarówkami), ale też samoloty, które przed atakiem piechoty ostrzelały Polaków, powodując pożar zabudowań. Pomimo dziesięciokrotnie potężniejszych sił wroga, otoczeni akowcy bronili się dzielnie, a części z nich udało się wyrwać z okrążenia. Osłaniający ich odwrót oddział liczący 36 osób położył trupem 132 Sowietów. Wściekli czerwonoarmiści bagnetami dobijali Polaków, którzy przeżyli bitwę. Nie oszczędzono nikogo. Zginął także dowódca mjr Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz”.
Bitwa pod Surokontami miała znaczenie jako symbol sowieckich intencji wobec Polski, a zarazem dowód ich represywnych działań. Była też ważna, bowiem zginął w niej legendarny oficer, cichociemny, podpułkownik Maciej Kalenkiewicz 'Kotwicz' wraz ze swym sztabem
8 marca 1945 r. Uwolnienie więźniów w Łowiczu
Brawurowa, wręcz "filmowa" akcja akowskiej Grupy Szturmowej Szarych Szeregów, która - bez choćby jednego wystrzału i ofiar - odbiła z ubeckiego więzienia blisko 80 członków antykomunistycznego podziemia. Impulsem do przeprowadzenia karkołomnego wydawałoby się ataku na - pilnie strzeżone przez ubeków i milicjantów - więzienie był gryps od aresztowanego akowca Zbigniewa Fereta "Cyfry". Niepodległościowiec ostrzegał przed zbliżającą się deportacją uwięzionych na Sybir, co zmobilizowało jego kolegów do odbicia więźniów. Akcję przeprowadziło zaledwie 11 akowców. Część z nich, udając milicjantów eskortujących zatrzymanych "bandytów" do więzienia, opanowała areszt i uwolniła więźniów. Zaskoczeni esbecy nie zdążyli zareagować. Dopiero na drugi dzień rozpoczęto intensywne działania, w wyniku których zatrzymano część uczestników i uwolnionych. Trzech z nich (mający po osiemnaście lat Wojciech Tomczyk, Bohdan Józewicz oraz Kazimierz Chmielewski), po typowo ubeckim barbarzyńskim śledztwie, przyznała się do winy i została skazana na karę śmierci, którą zamieniono im na karę więzienia.
Akcja na więzienie w Łowiczu, ukazuje faktyczną ciągłość między tym, co nazywa się często pierwszą i drugą konspiracją. Przeprowadzona została już po rozwiązaniu AK, ale siłami drużyn Szarych Szeregów, którym udało się uwolnić kilkudziesięciu więźniów - głównie żołnierzy AK
24 kwietnia 1945. Odbicie więźniów w Puławach
W tym dniu zgrupowanie dowodzone przez „Orlika” przeprowadziło jedną ze swych najbardziej brawurowych akcji na Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Puławach. W areszcie wówczas przebywało około stu kilkudziesięciu więźniów, a ich odbicie było głównym celem akcji. Na akcję wyruszono spod Sachalina dwoma ciężarowymi „studebackerami”, zarekwirowanymi wcześniej czerwonoarmistom. Postanowiono upozować partyzantów na żołnierzy Armii Czerwonej wiozących aresztantów do puławskiego UB. W południe samochody zajechały pod bramę, a partyzanci przebrani za Sowietów zaczęli wyprowadzać upozorowanych więźniów. Rozpętała się walka, w której zginęło dwóch żołnierzy i było też kilku rannych, po stronie przeciwnika zginęło pięciu ubeków i dwóch milicjantów, pięciu było rannych. Uwolniono 107 więźniów.
Udane rozbicie aresztu Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Puławach i uwolnienie ponad 100 osadzonych tam przez komunistów ludzi, było jedną z akcji budujących legendę majora Mariana Bernaciaka 'Orlika' - jednego z najsprawniejszych dowódców partyzanckich na Lubelszczyźnie
6–8 maja 1945. Bitwa pod Kuryłówką koło Leżajska
Jedna z największych bitew "Wyklętych", stoczona przez żołnierzy Narodowej Organizacji Wojskowej z enkawudzistami pod Kuryłówką, trwała kilka godzin. Przyczynkiem do bitwy była dezercja całego Trzeciego Samodzielnego Batalionu Operacyjnego Wojsk Wewnętrznych. Żołnierze, poznawszy się na komunistycznych metodach, postanowili uciec z ludowego Wojska Polskiego i przyłączyć się do antykomunistycznego podziemia. Za baonem ruszył enkawudowski pościg, który 7 maja 1945 roku dotarł pod Kuryłówkę. Tam stacjonowały - jak na ówczesne realia - wyjątkowo liczne oddziały Narodowej Organizacji Wojskowej. Po burzliwej naradzie major Franciszek Przysiężniak "Ojciec Jan" postanowił podjąć walkę z Sowietami. Enkawudziści atakowali aż czterokrotnie, za każdym razem z innej pozycji. Bezskutecznie. Dochodziło nawet do boju na bagnety, gdzie niepodległościowcy w bezpośrednim natarciu potrafili pokonać sowieckich weteranów tak zwanej wojny ojczyźnianej. Ostatecznie "Ojciec Jan" nakazał wycofanie się w lasy, zostawiając za sobą 57 martwych Sowietów. Polacy stracili 5 żołnierzy.
Bitwa pod Kuryłówką była jednym z największych starć żołnierzy NOW z sowieckim NKWD. Niewątpliwie budowała zaufanie do otoczonego później zasłużoną sławą majora Franciszka Przysiężniaka „Ojca Jana”.
20-21 maja 1945 r. Rozbicie obozu NKWD w Rembertowie
W wyniku akcji oddziału AK podporucznika Edwarda Wasilewskiego "Wichury", uwolniono kilkuset polskich partyzantów i żołnierzy niepodległościowych. Więźniami obozu NKWD w Rembertowie byli przede wszystkim żołnierze Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i Narodowych Sił Zbrojnych. Panujące tam warunki były dramatyczne: codziennie z powodu brutalności Sowietów i głodowych racji żywności umierało kilkunastu więźniów. Gdy potwierdzono informację o obecności w obozie generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila", oddział "Wichury" otrzymał rozkaz zaatakowania obozu i odbicia więźniów. Akcję przeprowadziło 44 żołnierzy. "Po wyważeniu furtki przy bramie weszliśmy do środka, likwidując stojących tam wartowników. Kilku z nas wpadło do domku. Miał dwie izby. W pierwszej siedział na krześle sowiecki oficer. Nogi miał w misce z wodą. Przed nim klęczał jakiś człowiek. Wyglądało jakby mył enkawudziście nogi. Oficer sięgnął po broń. Nie zdążył. Zwalił się z krzesła martwy. Cywil zawołał do nas, że jest więźniem, żeby go nie zabijać. (...) Po 25 minutach od rozpoczęcia akcji nasi byli już poza obozem" - relacjonował uczestnik akcji Albin Wichrowski "Góral". W wyniku akcji uwolniono kilkaset osób, zabijając kilkudziesięciu enkawudzistów. Niestety, część uciekinierów została zatrzymana przez Sowietów w trakcie obławy, podczas której zbiegów szukano przy pomocy samolotów rozpoznawczych. Wszyscy zostali rozstrzelani.
Rozbicie sowieckiego obozu w Rembertowie było jedną z najbardziej spektakularnych akcji powojennego podziemia. Tym trudniej pogodzić się z tym, że dowodzący akcją porucznik Edward Wasilewski 'Wichura' w 1950 roku podjął współpracę z komunistyczną bezpieką i skutecznie zwalczał ostatnich leśnych.
24 maja 1945. Bitwa w Lesie Stockim
Około 170 żołnierzy podziemia niepodległościowego pobiło blisko 700 enkawudzistów i ubeków wspieranych trzema samochodami pancernymi, dwoma transporterami opancerzonymi i jedną tankietką. Po brawurowym rozbiciu więzienia w Puławach, major Marian Bernaciak "Orlik" stał się numerem jeden na komunistycznej liście poszukiwanych. Na wskutek denuncjacji, niepodległościowcy zostali zaskoczeni z dwóch stron przez przeważające siły ubeków i enkawudzistów, którzy dla identyfikacji mieli podwinięte lewe rękawy mundurów, a czapki owinięte bandażami. Od całkowitego rozbicia antykomunistów uratował kontrnatarcie na skrzydło Sowietów porucznika Zygmunta Kęskiego "Świta". Niepodległościowcom udało się również zniszczyć lub unieruchomić trzy pojazdy pancerne. Tymczasem o wyniku bitwy zadecydował przypadek. Żołnierze prowadzeni przez "Orlika" natknęli się bowiem na oddział, którym okazało się dowództwo ubeków i enkawudzistów. Ci, odpowiadając na hasło słowem "Leningrad", zostali ostrzelani przez żołnierzy majora Bernacika. Pozbawieni dowództwa komuniści i Sowieci stracili głowę, dali się okrążyć, a nawet - pomimo znaków identyfikacyjnych - ostrzeliwali siebie nawzajem. Do wieczora żołnierze "Orlika" likwidowali ukryte w wąwozie Zadole oddziały. Dopiero informacja o potężnej odsieczy zmusiła niepodległościowców do wycofania się. Straty ubeków i enkawudzistów było dotkliwe (nawet 72 ludzi), przy 11 zabitych żołnierzach antykomunistycznych.
Bitwa w Lesie Stockim była jedną największych stoczonych przez podziemie po wojnie. Szacuje się, że walczyło w niej około 180 podwładnych majora Mariana Bernaciaka 'Orlika' przeciw blisko 700 funkcjonariuszom polskiego i sowieckiego aparatu represji. Choć partyzanci odnieśli zwycięstwo głównie dzięki szczęściu, pokonanie przeciwnika dysponującego tak wielką przewagą było niebywałym dokonaniem.
28 maja - 2 czerwca 1945 r. Bitwa pod Kotkami
Seria potyczek w okolicach wsi Kotki i Palonki w województwie świętokrzyskim była jednym z największych bitew podziemia antykomunistycznego w 1945 roku. Do pierwszego starcia komunistów z oddziałem Narodowych Sił Zbrojnych porucznika Stanisława Sikorskiego "Jaremy" doszło 28 maja w Palonkach, gdzie odparto atak grupy operacyjnej Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego z Buska Zdroju. Po zwycięskiej potyczce "Jarema" zarządził odwrót w stronę Lasów Koteckich. Informacja o rozbiciu grupy operacyjnej bezpieki dotarła do Kielc, gdzie poza - kolejnym oddziałem ubeków - do walki z eneszetowcami zmobilizowano również oddział Armii Czerwonej. Do starcia doszło w nocy z 29 na 30 maja. Obecność Sowietów uniemożliwiła oskrzydlenie ubeków przez antykomunistów, którzy - tracąc "Jaremę" - wycofali się w głąb lasu. Dowodzony już wówczas przez porucznika Mieczysława Kowalskiego "Groma" oddział został otoczony pod Chruścicami, gdzie stracił co najmniej dziesięciu żołnierzy oraz tabor z dokumentacją. Ostatecznie eneszetowcom udało się wyrwać z okrążenia, a w czasie serii potyczek śmierć poniosło kilkunastu polskich komunistów i co najmniej jeden czerwonoarmista.
W bitwie pod Kotkami żołnierze NSZ walczyli z bezpieką i żołnierzami armii sowieckiej. Była to kolejna z bitew, w których udział krasnoarmiejców dobitnie świadczył o roli Armii Czerwonej w podboju Polski i zabezpieczeniu komunistycznej władzy instalowanej w 'ludowej' Polsce z moskiewskiego nadania.
4-5 sierpnia 1945 r. Rozbicie więzienia w Kielcach
Dowodzeni przez legendarnego kapitan Antoniego Hedy "Szarego" akowcy fortelem wyprowadzili z Kielc poważne siły komunistyczne, zajęli miasto i odbili z więzienia kilkuset osadzonych przez bezpiekę niepodległościowców. "Szary", którego dwaj braci zostali zakatowani na śmierć w kieleckim więzieniu, miał świadomość, że dysponuje niewystarczającymi siłami. Mimo pomocy ze strony radomskiej AK i porucznika Stefana Bembińskiego "Harnasia", niepodległościowcy wciąż nie mogli planować ataku w biały dzień na tak duży garnizon, jakim były Kielce. Postanowiono posłużyć się fortelem i wywabiono z miasta liczne siły, pozorując atak na niedaleki Szydłowiec. Tym samym, gdy akowcy w skonfiskowanych samochodach wjeżdżali do Kielc, ludowe Wojsko Polski i enkawudziści bezskutecznie przeszukiwali lasy pod Szydłowcem. Tymczasem niepodległościowcy nie tylko opanowali więzienie, ale też taktycznie unieruchomili pozostałe w Kielcach komunistyczne oddziały i milicję. Rozbicie więzienia przez "Szarego" i jego ludzi było majstersztykiem. Nie tylko uwolniono około 700 więźniów (dane AK) lub 350 więźniów (dane MO) z pilnie strzeżonego aresztu dużego wojewódzkiego miasta, ale też ograniczono rozlew krwi do minimum. W całej akcji zginął jeden niepodległościowiec, a straty komunistów wyniosły zaledwie dwie osoby.
Akcja oddziału Antoniego Hedy 'Szarego' była wzorcowo przeprowadzona. Partyzanci opanowali Kielce, a rozbijając więzienie uwolnili około 350 więźniów. Podobnych akcji w 1945 roku przeprowadzono wiele, bowiem jeszcze wtedy siła podziemia sprawiała, że to partyzanci sprawowali kontrolę nad 'Polską gminną', a czasem także 'powiatową'. Komuniści kontrolowali tylko większe aglomeracje, w teren jeżdżąc najczęściej z silną obstawą.
18 sierpnia 1945. Bitwa w Miodusach Pokrzywnych
Była, obok bitwy zgrupowania mjr Mariana Bernaciaka „Orlika” w Lesie Stockim i bitwy pod Kuryłówką, jedną z trzech największych bitew oddziałów podziemia antykomunistycznego, stoczonych w powojennej Polsce. Uznawana za jedną z największych porażek NKWD na ziemiach polskich. Stoczył ją 1 szwadron 5 Brygady Wileńskiej, pod dowództwem por. Zygmunta Błażejewicza „Zygmunta” i oddział ppor. Władysława Łukasiuka „Młota” z oddziałami NKWD, UB i LWP, pacyfikującymi tereny Podlasia. Walka zakończyła się całkowitym zniszczeniem grupy operacyjnej, siejącej do tej pory postrach wśród okolicznej ludności i śmiercią jej dowódcy. Bilans to 8 poległych partyzantów i ok. 50 Sowietów i polskich komunistów.
9 września 1945 r. Rozbicie więzienia w Radomiu
W wyniku trwającej niecałe pół godziny akcji 150 żołnierzy porucznika Stefana Bembińskiego "Harnasia", z radomskiej katowni bezpieki uwolniono około 300 więźniów. Akcja w Radomiu była prawie bliźniaczo podobna do tej z Kielc. Biorący w niej udział "Harnaś" tym razem dowodził i przed akcją zapowiedział żołnierzom, by strzelali do komunistów i Sowietów tylko w ostateczności. Niepodległościowcy dotarli do miasta skonfiskowanymi ciężarówkami. Część żołnierzy miała zaatakować więzienie, pozostali zablokować siedziby bezpieki i enkawudzistów. Tym razem nie poszło tak płynnie, jak w Kielcach. Niepodległościowcy zostali ostrzelani już pod brama więzienia. Do wymiany ognia doszło również przy posterunku KBW i siedzibie NKWD. Na szczęście antykomunistom udało się związać wrogie siły. Po wysadzeniu bramy więzienia, wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Jeden ze współpracujących z niepodległościowym podziemiem strażników otwierał cele, a część więźniów sama wyważyła drzwi. Odpalone flary dały sygnał do odwrotu. Akcja była niezwykle udana, bo 150 żołnierzom udało się rozbić, pilnowane przez około 3000 funkcjonariuszy MO, KBW i UB oraz Sowietów, więzienie i oswobodzić 300 osób. W akcji śmierć poniosło dwóch akowców.
Więzienie w Radomiu zostało rozbite przez oddziały poakowskie i NOW dowodzone przez Stefana Bembińskiego 'Harnasia'. Podobnie jak wiele innych ataków na więzienia i areszty, akcja w Radomiu miała ogromne znaczenie, podnosząc morale walczących partyzantów, ale także zaskarbiając im sympatię rodzin, których najbliżsi byli wyrywani z rąk bezpieki".
16 lutego 1946. Bitwa we wsi Gajrowskie koło Wydmin
Licząca ok. 160 żołnierzy 3. Brygada Wileńska NZW została zaatakowana przez półtora tysięczny oddział NKWD, KBW, UB, LWP. Była to największa bitwa Żołnierzy Wyklętych na Mazurach. W kilka dni po bitwie ciała dziewięciu z poległych odnaleźli i pochowali w zamarzniętej ziemi mieszkańcy wsi - Stefania Gazda i jej brat Stanisław Augustynowicz oraz Mazur o nazwisku Klimek. Przez wiele lat miejscowi nosili tam kwiaty i stawiali znicze. W 1994 r. wzniesiono w tym miejscu pomnik, ufundowany przez środowisko kombatantów podziemia narodowego.
8 maja 1946. Akcja w więzieniu w Zamościu
Wieczorem tego dnia Roman Szczur pseudonim „Urszula” przeprowadził swoją najgłośniejszą akcję zbrojną. Na czele 12 żołnierzy WiN rozbił więzienie w Zamościu uwalniając 301, a według niektórych źródeł 346 więźniów, w tym czterech swoich podkomendnych skazanych na karę śmierci. Podczas akcji zginęło czterech strażników więziennych. „Po zakończeniu walki ustawionych w czwórki więźniów wyprowadzono w kierunku północno-zachodnim. Po przejściu jakiegoś kilometra kolumna rozsypała się, a uwolnieni więźniowie uciekli do pobliskich lasów” czytamy we wspomnieniach. W odwecie za rozbicie zamojskiego więzienia 15 maja 1946 r. funkcjonariusze lubelskiego UB aresztowali matkę „Urszuli”, siostrę Emilię i Antoniego Smyla, męża młodszej siostry Karoliny (przez trzy miesiące byli więzieni w Lublinie). Jego dom znalazł się pod stałą obserwacją wywiadowców z WUBP.
27-28 maja 1946 r. Zajęcie Hrubieszowa
Wspólna akcja akowców i ukraińskich nacjonalistów przeciwko Sowietom i polskim komunistom w Hrubieszowie, była rzadkim przykładem współpracy Polskiego Podziemia z Ukraińską Powstańcza Armią po rzezi wołyńskiej. AK-WiN i UPA połączył wspólny wróg - Armia Czerwona. Pomimo oporu części polskich niepodległościowców, na wspólnej naradzie postanowiono zaatakować Hrubieszów. Głównymi celami operacji były uwolnienie więźniów oraz rozbicie posterunków UB i NKWD. Przy okazji miano zlikwidować zebrane przez komunistów dokumenty. W ataku na Hrubieszów wzięło udział około 150 winowców dowodzonych przez Wacława Dąbrowskiego "Azję" i około 300 upowców Jewhena Sztendery "Prirwa". Jednocześnie wielu Polaków ubezpieczało drogi dojazdowe do miasta. Atak Polaków na siedzibę UB powiódł się. Partyzanci całkowicie zaskoczyli ubeków, którzy prawie bez walki poddali się. Winowcom udało się uwolnić więźniów, a na "asach", czyli cieszących się złą sławą okrutnych funkcjonariuszach partyjnych i ubeckich, wykonano wyroki śmierci. Po akcji winowcy sprawnie wycofali się z miasta. Natomiast Ukraińcy nie zdołali zdobyć siedziby NKWD i Komisji Przesiedleńczej. Źle wystrzelony ładunek nie rozbił ściany posterunku, a silny oddział enkawudzistów odparł atak upowców.
Hrubieszów został zajęty przez wspólnie działające oddziały WiN i UPA, co było konsekwencją taktycznego zawieszenia broni między niepodległościowym podziemiem a ukraińskimi nacjonalistami - wymuszonym skalą sowieckich i komunistycznych represji. Wspólna akcja polskiego podziemia i ukraińskich nacjonalistów wpędziła komunistów w przerażenie, ale potem stała się dogodnym pretekstem do propagandowego atakowania niepodległościowej konspiracji.
15 czerwca 1946. Partyzancka zasadzka pod Zwoleniem
Żołnierze Franciszka Jaskulskiego „Zagończyka” świetnie wykorzystali w tej akcji element zaskoczenia. Gdy ok. 30 samochodów sowieckich, jechało szosą, wpadło w partyzancką zasadzkę. Podczas strzelaniny Polacy całkowicie opanowali sytuację. Pojazdy zostały zniszczone i zarekwirowane. Po tej akcji grupa „Zagończyka” pojechała do miasta i rozbiła miejscowy posterunek MO, potem w drodze na Kozienice, natknęli się na wrogie posiłki. Sowieci w zemście za akcję podziemia spalili część Zwolenia i kilka okolicznych wsi.
Opracowanie streszczenia opisu, tłumaczenie na język angielski, nagranie w językach polskim i angielskim oraz obróbka nagrań i testowanie oprogramowania dofinansowano ze środków otrzymanych od Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych w ramach zadania publicznego „Opracowanie i udostępnianie informacji multimedialnych dotyczących życiorysów żołnierzy AK i wydarzeń dotyczących Armii Krajowej z tabliczek z kodami QR”.